poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 8

OCZAMI MADISON
Obudziłam się próbowałam otworzyć oczy ale nie mogła więc spróbowałam podnieść rękę ani drgnęła
-No co jest-pomyślałam po chwili ktoś zaczął coś mówić nie mogłam rozpoznać głosu leżałam tak i nic nie mogłam zrobić to było strasznie uciążliwe już miałam zasypiać gdy usłyszałam słowa przez które momentalnie się rozbudziłam
-Jak już stąd wyjdziesz wezmę Cię w takie jedno miejsce na pewno Ci się spodoba będziemy wiedzieć o nim tylko my we dwoje- powiedział znajomy mi głos zastanawiałam się kto to może być ale przerwał mi kontynuując swoją wypowiedź -nie puszczę Cię z oka nawet na krok bój się- kończąc zaśmiał się te dźwięk był dla mnie ukojeniem i już byłam pewna że ta osobą jest Justin
-Dziwnie się czuję mówiąc sam do siebie no proszę maleńka pokaż że mnie słyszysz otwórz oczka- powiedział błagalnym głosem wiedziałam że muszę dać mu znak źle się czuję wiedząc że on tam robi wszystko żebym choć palcem ruszyła a ja leże jak ta łania poczułam ciężar na naszych splecionych dłoniach Justin zaczął nucić jakąś piękną melodię.Chciałam poruszyć choć palcem ale było trudno w cholerę z całych sił jakie miałam tak mi się przy najmniej wydaje uścisnęłam jego dłoń, Justin powoli podniósł głowę mówiąc
-Pewnie mi się wydawało- jękną zwiedziony ale ja nie dałam za wygraną i ścisnęłam po ram drugi jego rękę -Mała słyszysz mnie-zapytał z entuzjazmem- No dalej otwórz oczka skarbie zrób to dla mnie-prosił zawzięłam się próbowałam otworzyć to cholerne oko ale nic z tego wydawałoby się że waży tonę jeszcze raz nic dobra Madison dasz radę mówiłam do siebie w myślach po chwili zmagań udało się lecz ostre światło strasznie mnie zraziło

OCZAMI  JUSTINA 
I znowu będę mógł patrzeć w jej piękne oczka boże ale się cieszę
-Kochanie popatrz na mnie- powoli odwróciła główkę i wlepiała we mnie swój wzrok -Nie wiesz jak się cieszę że się obudziłaś poczekaj chwilkę pójdę po lekarza- lekko skinęła główką a ja zerwałem się biegiem po lekarza nie musiałem go długo szukać bo stał zaraz koło sali mojej kruszynki
-Panie doktorze obudziła się rozumie to Pan obudziła - cały w skowronkach aż przytuliłem go ze szczęścia
-Cieszę się Justin  teraz pozwól że do niej pójdę- zaśmiał się a ja razem z nim po wypuszczeniu go z niedźwiedziego uścisku skierowaliśmy się do sali.
-Dzień dobry Madison cieszę się że do nas wróciłaś ale teraz powiedz mi jak się czujesz?- zapytał spoglądając na papiery
-Dobrze- od powiedziała ledwo słyszalnie
-Okej jeszcze później przyjdę żeby zrobić badania a teraz zostawiam Cię ze swoim chłopakiem- uśmiechnął się i wyszedł a ja niepewnie spojrzałem na Madison posłała mi gniewne a zarazem zdezorientowane spojrzenie przełknąłem ślinę i ruszyłem w  stronę łóżka.
-Bo ja musiałem tak powiedzieć żeby mogli mi powiedzieć co z tobą- zacząłem mówić siadając
dziewczyna spojrzała na mnie zła lecz jej wzrok złagodniał i powiedziała coś czego nigdy bym się nie spodziewał
-Justin nie przepraszaj nie masz za co

sobota, 24 maja 2014

Zakończenie

Hej :)
Piszę ponieważ widzę że nic się nie zmieniło od ostatniego wpisu i wgl nie kieruje się w tamtym kierunku więc jestem zmuszona do zakończenia tego FF bardzo się przywiązałam mimo że to tylko 7 rozdziałów ale no cóż widocznie tak musiało być :)
pamiętajcie KOCHAM WAS <3
Ewelka :3

czwartek, 1 maja 2014

INFORMACJA!

No to tak przykro mi że siędzę po kilka godzin i piszę rozdział wyświetleń przybywa z każdym dniem a komentarzy jest 2 więc zastanawiam się czy jest jakiś sens w pisaniu tego dalej bo wy macie przyjemność to czytać to ja bym chciała poczytać wasze opinie.. a nie wchodzicie i wychodzicie przykro mi ale chyba kończę z tym :)
przepraszam osoby które komentują każdy rozdział

czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 7

No to tak jest rozdział 7 zepsułam go wiem ale przepraszam mam strasznie dużo na głowie następny postaram się pisac lepsze :)CZYTASZ=KOMENTUJESZ minimum 7 komentarzy  następny rozdział 
nie ma komentarzy nie ma rozdziałów dla was to chwila a dla mnie motywacja :)
 
KOCHAM WAS XOXO
OCZAMI MADISON 
Szłam leśna polana wszędzie rosły piękne kwiatki  na ten widok od razu się  uśmiechnęłam  a może już umarłam  tu będzie lepiej chcę tu zostać na zawsze szłam podziwiając piękno tutejszej natury było tu pięknie jak w bajce czułam się jak królewna śnieżka gdy szła przez las postanowiłam przysiąść na chwilkę na trawie i zrobić sobie wianek  ta strasznie chcę tu zostać tu nie ma  bólu cierpienia to właśnie tutaj będę nareszcie szczęśliwa czego chcieć więcej  ptaszki śpiewały w pewnym momencie wiatr porwał mój wianuszek zaczęłam za nim biec lecz po tym co zobaczyłam momentalnie się zatrzymałam przede mną był obraz płaczącego Justina po chwili zsunął się po ścianie zanosząc się jeszcze większym płaczem poczułam ukłucie w sercu nie byliśmy ze sobą jakoś związani ale on był wobec mnie taki troskliwy kochany choć znamy sie kilka dni i jeszcze zrobiłam gdy  był w domu to musiał mnie znaleźć spuściłam zasmucona głowę z przed moimi nogami z kamyczków ukształtował się napis
Możesz jeszcze wrócić to zależy od Ciebie 
-Ale jak-szepnęłam jakby do siebie a na ziemi pojawił się kolejny napis
Tędy Panienko 
po przeczytaniu podniosłam głowę i napotkałam wzrokiem przed sobą wielkie drewniane drzwi wzięłam głęboki wdech i pchnęłam je nie pewnie przekroczyłam próg a potem była tylko ciemność


OCZAMI JUSTINA 

Usiadłem na plastikowym krzesełku czekając na kogoś kto mi pozwoli wejść do sali po jakichś 5 minutach na korytarzu pojawił się Nick wstałem idąc w jego stronę patrząc na jego minie mogłem spokojnie stwierdzić że był mocno zmartwiony
-Siema stary-powiedział
-Siema-powiedziałem patrząc się w jeden punkt przede mną
-Jak to się stało?-zapytał przerywając dla mnie wygodną ciszę
-Byłem u niej zjedliśmy śniadanie rozeszliśmy się do łazienek a jak juz wyszedłem postanowiłem poczekać  na nią w jej pokoju drzwi od łazienki były otwarte zajrzałem i zobaczyłem ką w kałuży krwi- mówiąc to łzy spłynęły mi po policzkach
-Ej stary-Nick podszedł do mnie i poklepał po plecach podniosłem wzrok i napotkałem lekarza podbiegłem do niego
-Doktorze moge do niej wejść na chwilę- błagałem
-Jest Pan kimś z rodziny jej stan nadal nie jest za dobry i tylko rodzina może ją odwiedzić-stwierdził znudzony
-Jestem jej chłopakiem proszę-jęknąłem
-Dobrze ale na chwilę-zagroził palce pokiwałem głową na znak  że rozumiem  pchnąłem szklane drzwi i skierowałem się do szatynki jej ciało leżało bezwładnie na łóżku była blada ale nadal piękna usiadłem na stołek obok krzesła i złapałem  ją za rękę
-Pewnie jak się obudzisz zabijesz mnie że podałem się za twojego chłopaka-zaśmiałem sie -damy radę nie dam Cię nikomu skrzywdzić tylko wróć do mnie błagam- mówiłem cicho szlochając oparłem głowe o łóżko i nie wiem kiedy odpłynąłem.
Obudził mnie mój dzwoniący telefon wyciągnąłem go z kieszeni  a na ekranie widniał nieznany numer nie wiem kto to mógł dzwonić ale odebrałem
-No cześć pyszczku-usłyszałem piskliwy głos Lii w słuchawce na co wywróciłem oczami nie wiem co ta laska ode mnie chce w szkole udawała że zasłabła to zaprowadziłem ją do łazienki a ta wepchnęła mnie do kabiny skąd się to bierze
-Czego chcesz i skąd masz mój numer-jęknąłem znudzony teraz jeszcze będzie mnie męczyć telefonami Boże dlaczego
-Nie cieszysz się że dzwonie misiu-mówiła
-Nie nie ciesze i nie mów tak do mnie- warknąłem poirytowany
-Dlaczego tak mówisz do swojej dziewczyny-stwierdziła oburzona
-Dziewczyny-krzyknąłem lecz po chwili przypomniało mi się gdzie jestem-posłuchaj nie znam Cie pomogłem Ci tylko bo  niby zasłabłaś więc daj mi spokój-mówiłem wolno żeby do niej dotarło
-Co ty mówisz-fuknęła nie miałem już siły ani ochoty się z nią wygadywać więc się rozłączyłem wróciłem na krzesełko i spojrzałem na piękną Madison
-Jak już stąd wyjdziesz wezmę Cię w takie jedno miejsce na pewno  Ci się spodoba będziemy wiedzieć o nim tylko my we dwoje-powiedziałem i spuściłem wzrok na nasze splecione dłonie-Nie spuszczę Cię z oka nawet na krok bój się-zaśmiałem się-Dziwnie się czuję tak mówiąc sam do siebie no proszę maleńka pokaż że mnie słyszysz otwórz oczka-mówiłem zachęcając ją czułem się jak chory psychicznie oparłem głowę o łóżko i zacząłem nucić jakieś piosenki w pewnym momencie poczułem uścisk na dłoni szybko podniosłem głowę ale Madison nadal spała
-Pewnie mi się wydawało-powiedziałem cicho ale znowu poczułem ten uścisk-Mała słyszysz mnie?-zapytałem cisza-No dalej otwórz oczka skarbie zrób to dla mnie-nadal mówiłem do niej mając nadzieje że jednak zrobi to o co ją prosiłem jej powieki drgnęły po czy lekko je uchyliła

sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 6

Mamy rozdział 6!  dziękuję za tyle wyświetleń i  komentarzy <3  zepsułam ten rozdział i ja t wiem ale wybaczcie mam tyle na głowie następny postaram się napisać lepszy :)
5 komentarzy następny 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ! 

Dla was to chwila a dla mnie uśmiech i motywacja :)
KOCHAM WAS XOXO
jeżeli chcecie być informowani o następnych rozdziałach w komentarzach piszcie swoje twittery/aski :)


Gdy to zobaczyłem od razu do niej podbiegłem upadając na kolana  sprawdzając czy oddycha na szczęście wziąłem bezwładne ciało szatynki położyłem na moje nogi  wyciągnąłem mój telefon i zadzwoniłem na pogotowie powinni za chwilę być ściągnąłem swoją koszulkę i zawiązałem mocno na nadgarstki dziewczyny   pogłaskałem ja po włosach a po mojej twarzy spłynęła samotna łza
-Dlaczego to zrobiłaś skarbie?-mówiłem czując rosnącą gulę w gardle -No dlaczego? nie pozwolę Cię skrzywdzić rozumiesz Księżniczko?-dodałem rozklejając się nawet nie wiem czemu przecież była mi prawie obca no właśnie prawie nie wiem co ale ciągnie mnie do niej siedziałem tak wtulając jej ciało w mój tors płacząc po chwili w drzwiach pojawili się lekarze
-Zróbcie coś-krzyknąłem na nich żeby ruszyli łaskawie dupy i ją uratowali
-Proszę się odsunąć- powiedział jeden jak kazał tak zrobiłem nie chciałem zagrozić jej życiu jeszcze bardziej dwóch kolesi podniosło moja księżniczkę kładąc na nosze
-Gdzie ją zabieracie ?-powiedziałem ocierając łzy z policzków
-do szpitala na Hope Street-powiedział i wyszedł pomagając nieść nosze szybko pobiegłem za nim
-Jadę z wami-stwierdziłem łapiąc szatynkę za rękę
-Niestety ale nie może Pan- próbował mnie odciągnąć co wkurwiło mnie jeszcze bardziej
-Zamknij Ryj Kurwa!-wrzasnąłem  na co lekko wzdrygnął czułem  że zaraz wybuchnę ruszyłem za dwoma ratownikami chwyciłem Madison za rękę i wsiadłem do karetki gdy patrzyłem jej piękna twarz która była teraz bledsza na sam ten widok w oczach zebrały mi się łzy nie wiem czemu tak na nią reaguję i to jest najgorsze
-Musisz z tego wyjść dla mnie może nic nas nie łączy ale dzięki tobie czuję się sobą i nie chcę Cię stracić jeszcze dużo przed nami proszę -ostatnie słowo wypowiedziałam zaczynając na nowo ryczeć jeszcze nigdy nie przejmowałem sie kimś tak bardzo jak tą mała istotką chwyciłem mocniej jej dłoń i poczułem że się zatrzymaliśmy drzwi się otworzyły a do środka wbiegło dwóch lekarzy
-Proszę sie odsunąć -powiedział podnosząc nosze jak kazał tak zrobiłem wyszedłem równo z nimi z karetki podążając w stronę drzwi szpitala przepuściłem ich gdy przeszli ruszyłem za nimi wbiegli do sali  każąc mi czekać na korytarzu   zsunąłem się po ścianie chowając głowę  w ręce każda minuta dłużyła się w nieskończoność a z sali w której jest Madison nikt nie wychodził nie wiem ile tak siedziałem poczułem wibracje w kieszeni wyjąłem mojego iphonea spoglądając kto dzwoni okazało się że to Nick przycisnąłem zielona słuchawkę po czym przyłożyłem telefon do ucha 
-Siema Stary- zaczął Nick 
-Siema co chcesz?-odpowiedziałem znudzony nie chciałem teraz z nikim rozmawiać 
-Gdzie jesteś idziemy na imprezę-powiedział z wyczuwalną radością w głosie 
-Sory ale nie da rady jestem w szpitalu Ma-nie było mi dane dokończyć bo mi przerwał jak ja tego nienawidzę 
-Co znowu jakaś bójka?-zapytał
-Jakbyś mi nie przerwał już  byś wiedział-wziąłem głęboki wdech i zacząłem ponownie mówić-Madison chciała się zabić temu jestem w szpitalu- chwile panowała cisza musiał przeanalizować moje słowa
-Kurwa gdzie w którym -tym razem ja nie dałem mu dokończyć
-Hope Street -powiedziałem 

-Będę za chwilę- powiedział i się rozłączył w tej chwili z sali wyszedł lekarz zerwałem się na równe nogi
-Co z nią?-zapytałem
-Straciła strasznie dużo krwi zadzwonił pan po karetkę w ostatnim momencie chwile później i mogłoby jej już tu nie być-mówił
-Do rzeczy-pogoniłem go
-Straciła dużo krwi ale udało nam się ją uratować będzie dobrze-poklepał mnie po ramieniu i odszedł odetchnąłem z ulgą moja kruszynka będzie żyła...

:)

WESOŁYCH ŚWIĄT I MOKREGO PONIEDZIAŁKU <3 

Chciałabym życzyć wam wesołych świąt wszystkiego dobrego żebyście byli dalej tacy cudowni kochani i abyście  nadal 
byli takimi wspaniałymi fanami dla Justina <3
Pamiętajcie Never Say Never & Believe <3
Dziękuje za ponad 1000 wyświetleń i 6 komentarzy do rozdziału! <3
Nie wiecie ile to dla mnie znaczy rozdział pojawi sie  zależy ile będę miała czasu postaram sie dodać jutro bądź dziś ale jak nie dam rady nie gniewajcie sie ale wiecie sami jaki jest zamęt świąteczny 
KOCHAM WAS <3 XOXOXO