poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 8

OCZAMI MADISON
Obudziłam się próbowałam otworzyć oczy ale nie mogła więc spróbowałam podnieść rękę ani drgnęła
-No co jest-pomyślałam po chwili ktoś zaczął coś mówić nie mogłam rozpoznać głosu leżałam tak i nic nie mogłam zrobić to było strasznie uciążliwe już miałam zasypiać gdy usłyszałam słowa przez które momentalnie się rozbudziłam
-Jak już stąd wyjdziesz wezmę Cię w takie jedno miejsce na pewno Ci się spodoba będziemy wiedzieć o nim tylko my we dwoje- powiedział znajomy mi głos zastanawiałam się kto to może być ale przerwał mi kontynuując swoją wypowiedź -nie puszczę Cię z oka nawet na krok bój się- kończąc zaśmiał się te dźwięk był dla mnie ukojeniem i już byłam pewna że ta osobą jest Justin
-Dziwnie się czuję mówiąc sam do siebie no proszę maleńka pokaż że mnie słyszysz otwórz oczka- powiedział błagalnym głosem wiedziałam że muszę dać mu znak źle się czuję wiedząc że on tam robi wszystko żebym choć palcem ruszyła a ja leże jak ta łania poczułam ciężar na naszych splecionych dłoniach Justin zaczął nucić jakąś piękną melodię.Chciałam poruszyć choć palcem ale było trudno w cholerę z całych sił jakie miałam tak mi się przy najmniej wydaje uścisnęłam jego dłoń, Justin powoli podniósł głowę mówiąc
-Pewnie mi się wydawało- jękną zwiedziony ale ja nie dałam za wygraną i ścisnęłam po ram drugi jego rękę -Mała słyszysz mnie-zapytał z entuzjazmem- No dalej otwórz oczka skarbie zrób to dla mnie-prosił zawzięłam się próbowałam otworzyć to cholerne oko ale nic z tego wydawałoby się że waży tonę jeszcze raz nic dobra Madison dasz radę mówiłam do siebie w myślach po chwili zmagań udało się lecz ostre światło strasznie mnie zraziło

OCZAMI  JUSTINA 
I znowu będę mógł patrzeć w jej piękne oczka boże ale się cieszę
-Kochanie popatrz na mnie- powoli odwróciła główkę i wlepiała we mnie swój wzrok -Nie wiesz jak się cieszę że się obudziłaś poczekaj chwilkę pójdę po lekarza- lekko skinęła główką a ja zerwałem się biegiem po lekarza nie musiałem go długo szukać bo stał zaraz koło sali mojej kruszynki
-Panie doktorze obudziła się rozumie to Pan obudziła - cały w skowronkach aż przytuliłem go ze szczęścia
-Cieszę się Justin  teraz pozwól że do niej pójdę- zaśmiał się a ja razem z nim po wypuszczeniu go z niedźwiedziego uścisku skierowaliśmy się do sali.
-Dzień dobry Madison cieszę się że do nas wróciłaś ale teraz powiedz mi jak się czujesz?- zapytał spoglądając na papiery
-Dobrze- od powiedziała ledwo słyszalnie
-Okej jeszcze później przyjdę żeby zrobić badania a teraz zostawiam Cię ze swoim chłopakiem- uśmiechnął się i wyszedł a ja niepewnie spojrzałem na Madison posłała mi gniewne a zarazem zdezorientowane spojrzenie przełknąłem ślinę i ruszyłem w  stronę łóżka.
-Bo ja musiałem tak powiedzieć żeby mogli mi powiedzieć co z tobą- zacząłem mówić siadając
dziewczyna spojrzała na mnie zła lecz jej wzrok złagodniał i powiedziała coś czego nigdy bym się nie spodziewał
-Justin nie przepraszaj nie masz za co

sobota, 24 maja 2014

Zakończenie

Hej :)
Piszę ponieważ widzę że nic się nie zmieniło od ostatniego wpisu i wgl nie kieruje się w tamtym kierunku więc jestem zmuszona do zakończenia tego FF bardzo się przywiązałam mimo że to tylko 7 rozdziałów ale no cóż widocznie tak musiało być :)
pamiętajcie KOCHAM WAS <3
Ewelka :3

czwartek, 1 maja 2014

INFORMACJA!

No to tak przykro mi że siędzę po kilka godzin i piszę rozdział wyświetleń przybywa z każdym dniem a komentarzy jest 2 więc zastanawiam się czy jest jakiś sens w pisaniu tego dalej bo wy macie przyjemność to czytać to ja bym chciała poczytać wasze opinie.. a nie wchodzicie i wychodzicie przykro mi ale chyba kończę z tym :)
przepraszam osoby które komentują każdy rozdział

czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 7

No to tak jest rozdział 7 zepsułam go wiem ale przepraszam mam strasznie dużo na głowie następny postaram się pisac lepsze :)CZYTASZ=KOMENTUJESZ minimum 7 komentarzy  następny rozdział 
nie ma komentarzy nie ma rozdziałów dla was to chwila a dla mnie motywacja :)
 
KOCHAM WAS XOXO
OCZAMI MADISON 
Szłam leśna polana wszędzie rosły piękne kwiatki  na ten widok od razu się  uśmiechnęłam  a może już umarłam  tu będzie lepiej chcę tu zostać na zawsze szłam podziwiając piękno tutejszej natury było tu pięknie jak w bajce czułam się jak królewna śnieżka gdy szła przez las postanowiłam przysiąść na chwilkę na trawie i zrobić sobie wianek  ta strasznie chcę tu zostać tu nie ma  bólu cierpienia to właśnie tutaj będę nareszcie szczęśliwa czego chcieć więcej  ptaszki śpiewały w pewnym momencie wiatr porwał mój wianuszek zaczęłam za nim biec lecz po tym co zobaczyłam momentalnie się zatrzymałam przede mną był obraz płaczącego Justina po chwili zsunął się po ścianie zanosząc się jeszcze większym płaczem poczułam ukłucie w sercu nie byliśmy ze sobą jakoś związani ale on był wobec mnie taki troskliwy kochany choć znamy sie kilka dni i jeszcze zrobiłam gdy  był w domu to musiał mnie znaleźć spuściłam zasmucona głowę z przed moimi nogami z kamyczków ukształtował się napis
Możesz jeszcze wrócić to zależy od Ciebie 
-Ale jak-szepnęłam jakby do siebie a na ziemi pojawił się kolejny napis
Tędy Panienko 
po przeczytaniu podniosłam głowę i napotkałam wzrokiem przed sobą wielkie drewniane drzwi wzięłam głęboki wdech i pchnęłam je nie pewnie przekroczyłam próg a potem była tylko ciemność


OCZAMI JUSTINA 

Usiadłem na plastikowym krzesełku czekając na kogoś kto mi pozwoli wejść do sali po jakichś 5 minutach na korytarzu pojawił się Nick wstałem idąc w jego stronę patrząc na jego minie mogłem spokojnie stwierdzić że był mocno zmartwiony
-Siema stary-powiedział
-Siema-powiedziałem patrząc się w jeden punkt przede mną
-Jak to się stało?-zapytał przerywając dla mnie wygodną ciszę
-Byłem u niej zjedliśmy śniadanie rozeszliśmy się do łazienek a jak juz wyszedłem postanowiłem poczekać  na nią w jej pokoju drzwi od łazienki były otwarte zajrzałem i zobaczyłem ką w kałuży krwi- mówiąc to łzy spłynęły mi po policzkach
-Ej stary-Nick podszedł do mnie i poklepał po plecach podniosłem wzrok i napotkałem lekarza podbiegłem do niego
-Doktorze moge do niej wejść na chwilę- błagałem
-Jest Pan kimś z rodziny jej stan nadal nie jest za dobry i tylko rodzina może ją odwiedzić-stwierdził znudzony
-Jestem jej chłopakiem proszę-jęknąłem
-Dobrze ale na chwilę-zagroził palce pokiwałem głową na znak  że rozumiem  pchnąłem szklane drzwi i skierowałem się do szatynki jej ciało leżało bezwładnie na łóżku była blada ale nadal piękna usiadłem na stołek obok krzesła i złapałem  ją za rękę
-Pewnie jak się obudzisz zabijesz mnie że podałem się za twojego chłopaka-zaśmiałem sie -damy radę nie dam Cię nikomu skrzywdzić tylko wróć do mnie błagam- mówiłem cicho szlochając oparłem głowe o łóżko i nie wiem kiedy odpłynąłem.
Obudził mnie mój dzwoniący telefon wyciągnąłem go z kieszeni  a na ekranie widniał nieznany numer nie wiem kto to mógł dzwonić ale odebrałem
-No cześć pyszczku-usłyszałem piskliwy głos Lii w słuchawce na co wywróciłem oczami nie wiem co ta laska ode mnie chce w szkole udawała że zasłabła to zaprowadziłem ją do łazienki a ta wepchnęła mnie do kabiny skąd się to bierze
-Czego chcesz i skąd masz mój numer-jęknąłem znudzony teraz jeszcze będzie mnie męczyć telefonami Boże dlaczego
-Nie cieszysz się że dzwonie misiu-mówiła
-Nie nie ciesze i nie mów tak do mnie- warknąłem poirytowany
-Dlaczego tak mówisz do swojej dziewczyny-stwierdziła oburzona
-Dziewczyny-krzyknąłem lecz po chwili przypomniało mi się gdzie jestem-posłuchaj nie znam Cie pomogłem Ci tylko bo  niby zasłabłaś więc daj mi spokój-mówiłem wolno żeby do niej dotarło
-Co ty mówisz-fuknęła nie miałem już siły ani ochoty się z nią wygadywać więc się rozłączyłem wróciłem na krzesełko i spojrzałem na piękną Madison
-Jak już stąd wyjdziesz wezmę Cię w takie jedno miejsce na pewno  Ci się spodoba będziemy wiedzieć o nim tylko my we dwoje-powiedziałem i spuściłem wzrok na nasze splecione dłonie-Nie spuszczę Cię z oka nawet na krok bój się-zaśmiałem się-Dziwnie się czuję tak mówiąc sam do siebie no proszę maleńka pokaż że mnie słyszysz otwórz oczka-mówiłem zachęcając ją czułem się jak chory psychicznie oparłem głowę o łóżko i zacząłem nucić jakieś piosenki w pewnym momencie poczułem uścisk na dłoni szybko podniosłem głowę ale Madison nadal spała
-Pewnie mi się wydawało-powiedziałem cicho ale znowu poczułem ten uścisk-Mała słyszysz mnie?-zapytałem cisza-No dalej otwórz oczka skarbie zrób to dla mnie-nadal mówiłem do niej mając nadzieje że jednak zrobi to o co ją prosiłem jej powieki drgnęły po czy lekko je uchyliła

sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 6

Mamy rozdział 6!  dziękuję za tyle wyświetleń i  komentarzy <3  zepsułam ten rozdział i ja t wiem ale wybaczcie mam tyle na głowie następny postaram się napisać lepszy :)
5 komentarzy następny 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ! 

Dla was to chwila a dla mnie uśmiech i motywacja :)
KOCHAM WAS XOXO
jeżeli chcecie być informowani o następnych rozdziałach w komentarzach piszcie swoje twittery/aski :)


Gdy to zobaczyłem od razu do niej podbiegłem upadając na kolana  sprawdzając czy oddycha na szczęście wziąłem bezwładne ciało szatynki położyłem na moje nogi  wyciągnąłem mój telefon i zadzwoniłem na pogotowie powinni za chwilę być ściągnąłem swoją koszulkę i zawiązałem mocno na nadgarstki dziewczyny   pogłaskałem ja po włosach a po mojej twarzy spłynęła samotna łza
-Dlaczego to zrobiłaś skarbie?-mówiłem czując rosnącą gulę w gardle -No dlaczego? nie pozwolę Cię skrzywdzić rozumiesz Księżniczko?-dodałem rozklejając się nawet nie wiem czemu przecież była mi prawie obca no właśnie prawie nie wiem co ale ciągnie mnie do niej siedziałem tak wtulając jej ciało w mój tors płacząc po chwili w drzwiach pojawili się lekarze
-Zróbcie coś-krzyknąłem na nich żeby ruszyli łaskawie dupy i ją uratowali
-Proszę się odsunąć- powiedział jeden jak kazał tak zrobiłem nie chciałem zagrozić jej życiu jeszcze bardziej dwóch kolesi podniosło moja księżniczkę kładąc na nosze
-Gdzie ją zabieracie ?-powiedziałem ocierając łzy z policzków
-do szpitala na Hope Street-powiedział i wyszedł pomagając nieść nosze szybko pobiegłem za nim
-Jadę z wami-stwierdziłem łapiąc szatynkę za rękę
-Niestety ale nie może Pan- próbował mnie odciągnąć co wkurwiło mnie jeszcze bardziej
-Zamknij Ryj Kurwa!-wrzasnąłem  na co lekko wzdrygnął czułem  że zaraz wybuchnę ruszyłem za dwoma ratownikami chwyciłem Madison za rękę i wsiadłem do karetki gdy patrzyłem jej piękna twarz która była teraz bledsza na sam ten widok w oczach zebrały mi się łzy nie wiem czemu tak na nią reaguję i to jest najgorsze
-Musisz z tego wyjść dla mnie może nic nas nie łączy ale dzięki tobie czuję się sobą i nie chcę Cię stracić jeszcze dużo przed nami proszę -ostatnie słowo wypowiedziałam zaczynając na nowo ryczeć jeszcze nigdy nie przejmowałem sie kimś tak bardzo jak tą mała istotką chwyciłem mocniej jej dłoń i poczułem że się zatrzymaliśmy drzwi się otworzyły a do środka wbiegło dwóch lekarzy
-Proszę sie odsunąć -powiedział podnosząc nosze jak kazał tak zrobiłem wyszedłem równo z nimi z karetki podążając w stronę drzwi szpitala przepuściłem ich gdy przeszli ruszyłem za nimi wbiegli do sali  każąc mi czekać na korytarzu   zsunąłem się po ścianie chowając głowę  w ręce każda minuta dłużyła się w nieskończoność a z sali w której jest Madison nikt nie wychodził nie wiem ile tak siedziałem poczułem wibracje w kieszeni wyjąłem mojego iphonea spoglądając kto dzwoni okazało się że to Nick przycisnąłem zielona słuchawkę po czym przyłożyłem telefon do ucha 
-Siema Stary- zaczął Nick 
-Siema co chcesz?-odpowiedziałem znudzony nie chciałem teraz z nikim rozmawiać 
-Gdzie jesteś idziemy na imprezę-powiedział z wyczuwalną radością w głosie 
-Sory ale nie da rady jestem w szpitalu Ma-nie było mi dane dokończyć bo mi przerwał jak ja tego nienawidzę 
-Co znowu jakaś bójka?-zapytał
-Jakbyś mi nie przerwał już  byś wiedział-wziąłem głęboki wdech i zacząłem ponownie mówić-Madison chciała się zabić temu jestem w szpitalu- chwile panowała cisza musiał przeanalizować moje słowa
-Kurwa gdzie w którym -tym razem ja nie dałem mu dokończyć
-Hope Street -powiedziałem 

-Będę za chwilę- powiedział i się rozłączył w tej chwili z sali wyszedł lekarz zerwałem się na równe nogi
-Co z nią?-zapytałem
-Straciła strasznie dużo krwi zadzwonił pan po karetkę w ostatnim momencie chwile później i mogłoby jej już tu nie być-mówił
-Do rzeczy-pogoniłem go
-Straciła dużo krwi ale udało nam się ją uratować będzie dobrze-poklepał mnie po ramieniu i odszedł odetchnąłem z ulgą moja kruszynka będzie żyła...

:)

WESOŁYCH ŚWIĄT I MOKREGO PONIEDZIAŁKU <3 

Chciałabym życzyć wam wesołych świąt wszystkiego dobrego żebyście byli dalej tacy cudowni kochani i abyście  nadal 
byli takimi wspaniałymi fanami dla Justina <3
Pamiętajcie Never Say Never & Believe <3
Dziękuje za ponad 1000 wyświetleń i 6 komentarzy do rozdziału! <3
Nie wiecie ile to dla mnie znaczy rozdział pojawi sie  zależy ile będę miała czasu postaram sie dodać jutro bądź dziś ale jak nie dam rady nie gniewajcie sie ale wiecie sami jaki jest zamęt świąteczny 
KOCHAM WAS <3 XOXOXO

niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 5

Dobra mamy 5 rozdział przepraszam że notka nad rozdziałem ale chcę żebyście ją widziały 
dziękuję za ponad 800 wyświetleń <3 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)dla Ciebie to chwila a dla mnie motywacja i uśmiech na twarzy że komuś jednak podobają się moje wypociny.
2 komentarze i następny bo nie wiedzę w tym sensu że piszę a nikt nie czyta ;)
Kocham Was xx
________________________________________________________________________
________________________________________________________________________


OCZAMI JUSTINA 
Wziąłem ją do tego miejsca bo chciałem jej pokazać że może na mnie liczyć i nie chce jej skrzywdzić jeszcze nigdy nikogo tu nie przy prowadziłem Madison była pierwsza jakoś czułem że mogę jej zaufać nie była jedną z wytapetowanych wścibskich suk była inna może to brzmi tandetnie ale tak właśnie było coś mnie do niej przyciągało nie chciałem jej skrzywdzić jak zazwyczaj robię a tak poza tym bardzo mi kogoś przypomina ale  nie wiem kogo siedzieliśmy tak przytuleni gdy zobaczyłem że szatynka usnęła  co mnie rozbawiło wstałem powoli biorąc ją na ręce jak pannę młodą i  tak ruszyłem do jej domu po niespełna 30 minutach była strasznie lekka więc musimy coś  z tym zrobić ale to jutro gdy byłem przed drzwiami nie musiałem się martwić o klucze bo żadne z nas nie pomyślało o ich zamknięciu pchnąłem ciężkie drzwi wchodząc w głąb zamknąłem je nogą i ruszyłem schodami do pokoju szatynki powoli położyłem dziewczynę na łóżko i usiadłem obok niej patrząc jaka jest piękna już miałem wstawać ale poczułem ręce oplatające mnie w pasie odwróciłem głowę i zobaczyłem dalej śpiącą Madison tulącą się do mnie nie chciałem jej budzić więc ułożyłem się wygodnie 
-Jeszcze chwilę się na Ciebie popatrzę i sobie pójdę- powiedziałem szeptem kierując te słowa do wtulonej we mnie Madison po chwili sam odpłynąłem 

OCZAMI MADISON 

Kiedy tak rozmawiałam z Justinem miałam wrażenie że się znamy od zawsze strasznie mi kogoś przypominał ale nie mogłam skojarzyć ja i moja pamięć siedzieliśmy tak w siebie wtuleni w przyjemniej ciszy byłam strasznie zmęczona  podniosłam wzrok na Justina był wpatrzony w widok przed nimi wróciłam do wpatrywania się w dal i zasnęłam.
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju otworzyłam leniwie oczy sięgnęłam po iPhonea popatrzyłam na zegarek który wskazywał 10:30 o cholera chciałam wstać lecz coś mnie trzymało w pasie odwróciłam się i zobaczyłam piękny widok koło mnie spał słodko nie kto inny jak sam Justin Bieber gdy spał wyglądał tak niewinnie ale tylko wygląda powoli podniosłam jego rękę podłożyłam mu pod nią poduszkę a sama wstałam chłopak tylko zaczął coś mruczeć i wtulił się bardziej w poduszkę przez co wywołał u mnie śmiech wyszłam z pokoju kierują się do kuchni wyciągnęłam składniki  i zaczęłam przyrządzać naleśniki po 20  minutach upiekłam wszystkie położyłam ja na stole i wróciłam do kuchni po talerze już je miałam gdy usłyszałam jakiś krzyk odwróciłam się o co zobaczyłam? Justina biegnącego po schodach potykającego się o własne nogi i wrzeszczącego coś jak małe dziecko o jedzeniu 
-O rany rany - krzyknął ponownie podbiegając do mnie i podnoszą zaczął się kręcić 
-puść mnie debilu!-wrzasnęłam przez śmiech
-Dziękuję dziękuję dziękuję- znowu darł tą swoją śliczna mordę 
-Ale za co? i proszę  mnie puścić -powiedziałam o dziwo posłuchał odwróciłam się i zaniosłam talerze, czekoladę,syrop na stół wróciłam jeszcze po szklanki i sok a ten dalej tam stał i szczerzył się jak głupi do sera patrząc na mnie to robiło się już dziwne 
-Co jest z tobą nie tak?-powiedziałam idąc w stronę stołu 
-nic nic-ruszył za mną siadając do stołu 
-Czemu zachowujesz się jak jakiś chory dzieciak ?-stwierdziłam po wstrzymując śmiech 
-Hej to przez ciebie-jęknął i zaczął rechotać
-Mnie?-opowiedziałam mu  zdziwiona co ja zrobiłam
-No tak trzeba było nie robić naleśniczków- powiedział jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie i zaczął pochłaniać śniadanie
-Dobra następnym razem będziesz głodował -powiedziałam i zaczęłam jeść
-Czyli będzie następny raz-powiedział z pełną buzią
-fuj ty świnio!- wybuchłam śmiechem
-Ej- jęknął z udawanym smutkiem nic nie opowiedziałam,resztę śniadania spędziliśmy w ciszy ja zjadłam dwa i byłam pełna a ten ładował do siebie i nie przestawał wstałam i pozbierałam naczynia i włożyłam je do zmywarki to samo uczynił Justin
-Ja idę wsiąść prysznic na górę a ty idź tu- wskazałam na drzwi na przeciwko posyłając mu lekki uśmiech ruszyłam schodami do pokoju

OCZAMI JUSTINA 

Obudziłem się i zobaczyłem że zamiast Madison mam w objęciach poduszkę zacząłem się śmiać wstałem i doszedł do mnie ten piękny zapach naleśników pędem ruszyłem w stronę drzwi otworzyłem je i zbiegając po schodach  na dół darłem ryja przepadając przez własne nogi zobaczyłem dziewczynę która patrzyła na mnie jak na chorego psychicznie podbiegłem do niej i znowu zacząłem krzyczeć 

-O rany rany - krzyknąłem  podnosząc ją i  zacząłem  się kręcić
-puść mnie debilu!-wrzasnęła przez śmiech
-Dziękuję dziękuję dziękuję- znowu wydarłem się
-Ale za co? i proszę  mnie puścić -powiedziała jak prosiła tak zrobiłem  wzięła talerze  i poszła  je zanieść na stół wróciła jeszcze zabierając  szklanki i sok
-Co jest z tobą nie tak?-powiedziała idąc w stronę stołu
-nic nic-ruszyłem  za nią siadając do stołu
-Czemu zachowujesz się jak jakiś chory dzieciak ?-stwierdziła po wstrzymując śmiech 

-Hej to przez ciebie-jęknąłem i śmiejąc się
-Mnie?-opowiedziała  zdziwiona
-No tak trzeba było nie robić naleśniczków- powiedziałem  jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie i zacząłem  pochłaniać śniadanie
-Dobra następnym razem będziesz głodował -powiedziała i zaczęła jeść następnym razem czyli nie skreśla mnie
-Czyli będzie następny raz-powiedziałem  z pełną buzią
-fuj ty świnio!- wybuchła śmiechem
-Ej- jęknąłem z udawanym smutkiem nic nie opowiedziała,resztę śniadania spędziliśmy w ciszy dziewczyna zjadła i poszła zanieść talerz do zmywarki zaraz po tym ja uczyniłem to samo
dziewczyna wreszcie się odezwała
-Ja idę wsiąść prysznic na górę a ty idź tu- wskazała na drzwi na przeciwko posyłając mi lekki uśmiech ruszyła schodami na górę
-Dzięki-krzyknąłem tak żeby mogła usłyszeć skierowałem się do drzwi łazienki wszedłem do niej i zrzuciłem z siebie obrania i bokserki i wszedłem pod prysznic odkręciłem ciepłą wodę pozwalając jej rozluźnić moje mięśnie nalałem na rękę żelu pod prysznic i zacząłem wcierać go w moje ciało włosy umyłem kokosowym szamponem opłukałem się z piany i wyszedłem wytarłem się dokładnie ręcznikiem wysuszyłem włosy ubrałem moje wczorajsze ubrania i wyszedłem z łazienki schodami poszedłem do pokoju Madison wszedłem i zobaczyłem że drzwi od łazienki są otwarte więc zaglądnąłem i zobaczyłem tą małą kruszynkę leżąca nieprzytomną z krwawiącym nadgarstkiem...

środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział 4

W związku że kuzyn usunął mi rozdział drugi napisałam inny więc proszę przeczytać go jeszcze raz bo znajdują się tam nowe istotne informacje :)
-Justin ja -zacięłam się nie wiedząc co powiedzieć no nie miałam powodu aby go nie lubić no ale Joe
-Nie powiedz w prost proszę-powiedział niepewnie wstałam z jego kolan i poszłam w stronę okna podziwiając całujące się pary kobietę z dzieckiem czemu ja tak nie mogę mieć ?! poczułam ręce na mojej talii już nie miałam nawet sił zgrywać takiej twardej to po prostu robi się już męczące
-Co jest?-powiedział Jus opierając się podbródkiem o moje ramię nadal trzymając mnie  w pasie
-Wszystko jest takie chujowe -powiedziałam obojętnie czy ja się właśnie otwieram na Justina Biebera nie nie nie co z tobą! o zamknij pysk suko powiedziałam do głosu w mojej głowie
-Pokażę Ci że nie wszystko- powiedział z radością i  przerzucił  sobie mnie przez ramie i zaczął iść po schodach do mojego pokoju
-Justin debilu puść mnie!-krzyknęłam śmiejąc się nie zwracał uwagi na moje prośby to że się wierciłam weszliśmy do pokoju postawił mnie na ziemi i powiedział
-Jak sobie księżniczka życzy- ukłonił się przez co znowu wybuchłam śmiechem a chłopak mi zawtórował
-No ubieraj się maleńka-poganiał mnie a gdy się odwróciłam klepnął  mnie w tyłek
-Dupek-pokazałam mu język obracając się w jego stronę wybrałam dżinsowe szorty z wysokim stanem  dopasowaną bokserkę botki i moją kochaną skórę z takim zestawem ruszyłam do łazienki po ubraniu się pomalowałam się jeszcze i byłam gotowa
-Już możemy iść- powiedziałam zamykając drzwi od łazienki odwróciłam się i zobaczyłam Justina wlepiającego wzrok we mnie
-już ci mówiłam zrób zdjęcie będzie na dłużej miśku-po wstrzymywałam śmiech chłopak zerwał się na proste nogi łapiąc mnie za nadgarstek ciągnąc w stronę drzwi
-Ałła-syknęłam z bóli który czułam w okolicach nadgarstka chłopak zatrzymał się nagle co spowodowało że uderzyłam u jego plecy odwrócił się podwijając mój rękaw nie wiedziałam co się dzieje lecz po chwili wyrwałam rękę z jego uścisku i wyszłam szybko z domu

OCZAMI JUSTINA 
Usłyszałem jak dziewczyna jęknęła z bólu no ale przecież nie trzymam jej mocno a może jednak szybko się zatrzymałem powodując zderzenie szatynki twarzy z moimi plecami odwróciłem się szybko podciągając rękaw jej kurtki by sprawdzić czy nie zrobiłem jej krzywdy popatrzyłem ukradkiem na dziewczynę stała tam nie wiedzą co się dzieje wróciłem wzrokiem na rękę Madison na jej nadgarstku zobaczyłem bandaż gdy dziewczyna zorientowała się co się dzieje wyrwała się z mojego uścisku i wyszła z domu szybkim krokiem stałem tam jeszcze chwilę po której zerwałem się biegiem do wyjścia przed domem nie widziałem dziewczyny pobiegłem przed siebie w stronę parku rozejrzałem się do o koła i zobaczyłem Madison na ławce z nogami przyciągniętymi do klatki piersiowej powtarzając czynność ruszyłem do mojej księżniczki tak mojej! przy najmniej pomarzyć mogę tak? usiadłem na ławce i momentalnie zamykając dziewczynę w uścisku i dziwo odwzajemniła 
-Już dobrze-pocieszałem ją poczułem że zaczęła się trząść i coś mikrego na moim podkoszulku więc wzmocniłem uścisk nie wiem ile tak trwaliśmy ale nie przeszkadzało mi to przechodzący ludzie uśmiechali się na nasz widok co chwilę szeptałem jej do ucha czułe słówka 
-Dziękuję Justin i przepraszam- powiedziała odrywając się ode mnie 
-Nie przepraszaj księżniczko-posłałem jej szczery uśmiech który odwzajemniła 
-Dość mazania się mieliśmy gdzieś iść-wstała i zaklaskała w ręce z podekscytowaniem 
-A no tak chodźmy-wyciągnąłem w jej stronę rękę chwile się zawahała po chwili złapała z uśmiechami ruszyliśmy szliśmy około 30 minut ciągle się śmiejąc gdy byliśmy już blisko chciałem zasłonić jej oczy przez co się trochę cofnęła 
-Ufasz mi ?
-Trochę- odpowiedziała niepewnie 
-No chodź nic ci nie zrobię- Madison podeszła do mnie zakryłem jej oczy ręką i ruszyliśmy 
-Ile jeszcze Justin-przeciągnęła moje imię już wiem nigdy więcej buzia się  jej nie zamyka marudzi i marudzi ugh 
-Jeszcze chwila nie marudź -powiedziałem rozbawiony po 5 minutach odsłoniłem jej oczy stała tam przez a nadal zamkniętymi oczami 
-Już marudo i jak?-zapytałem 

OCZAMI MADISON 
Szliśmy i szliśmy myślałam że nogi wejdą mi do dupy no ileż można łazić 
-ile jeszcze Justin- jęknęłam przeciągając jego imię 
-jeszcze chwila nie marudź- powiedziała wyczuwalnie rozbawiony moim zachowaniem jęknęłam szliśmy jeszcze jakieś 5 minut 
-już marudo i jak?-zapytała a ja dopiero teraz zorientowałam się że moje oczy już są wolne otworzyła je powoli a im ukazał się piękny widok na miasto stałam tam jak zahipnozyzowana  nie  wiedziałam kiedy Justin usiadł na murku siadłam obok niego 
-Jak byłem mały to mama mnie tu zabierała mówiła że to miejsce zabierze wszystkie smutki i problemy wierzyłem w to można powiedzieć że dalej wierze jak przychodzę tu to wszystko znika może być to śmieszne ale tak jest mogę zadać ci pytanie?-powiedział odwracając z widoku na mnie
-Jasne mów-stwierdziłam zachęcająco 
-Czemu mnie unikasz i kim jest Joe-powiedział robiąc cudzysłów z palców skąd on o nim wiedział 
-Skąd o nim wiesz?-powiedziałam ciekawa 
-Wypadło ci to jak wybiegłaś z domu- wyciągnął z kieszeni karteczkę którą zostawił mi Joe wzięłam ją od niego nie mogę mu powiedzieć wszystkiego
-To jest mój były myśli że zawsze będę z nim i jestem jego własnością uciekłam od niego z Nowego Jorku i znalazł mnie -powiedziałam 
-A skąd mnie zna i kto to Jennifer?-powiedziała cały czas patrząc w moje oczy 
-Ja nie wiem skąd cie zna on jest nie obliczalny a o niej nie chce mówić-odwróciłam wzrok czując że w oczach zbierają mi się łzy chłopak chyba wyczuł że to nie zbyt przyjemny temat bo przybliżył się do mnie i obią ramieniem 


no i mamy rozdział 4 jak myślicie co stanie się dalej ? czy Madison zaufa Justinowi by zdradzić kim jest tajemnicza Jennifer? 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ! 
Dla was to chwila a dla mnie uśmiech i motywacja :)

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

BELIEBERS


Dziewczyny które mają tt proszę o przeczytanie tego!
co widzisz patrząc na to zdjęcie? nie widzisz tego szczęśliwego Justina. teraz widzisz jak on czuje się naprawdę. wszyscy myśleli, że jest dobrze. że w końcu jest szczęśliwy... ale nie jest. "tatuaże, które zrobił to inna droga na krzywdzenie siebie" jak się teraz czujesz? jak czujesz się z myślą, że osoba, której zawdzięczasz życie robi sobie krzywdę? zastanawiasz się dlaczego to robi? nie? powie
m Ci dlaczego. ponieważ on czuje, że Nas traci... czuje, że my Beliebers od niego odchodzimy, oddalamy się. a wiesz co jeszcze tak kurewsko boli? to, że on jest tam smutny i załamany, a Ty siedzisz i właśnie czytasz ten post. nie przestawaj, czytaj dalej. pewnie myślisz, że nie możesz mu pomóc... mylisz się. pokażmy mu, że NIGDY Nas nie straci. że jesteśmy tu dla niego. niech w trendy na tt dojdzie hasło#BeliebersLoveYouJustin on na pewno to zauważy i wiesz co wtedy zrobi? uśmiechnie się. i to nie będzie ten fałszywy uśmiech, który dokleja sobie na twarz. to będzie ten szczery, prawdziwy, który widzimy teraz coraz rzadziej. POKAŻMY MU, ŻE NADAL TU JESTEŚMY I, ŻE BĘDZIEMY JUŻ ZAWSZE! przyłącz się do akcji! 


niedziela, 6 kwietnia 2014

Nowy 2 rozdział

No więc zdecydowałam  napisac nowy z przyczyn mojego bezmyslnego kuzyna który usunął mi tamten  rozdział więc PROSZĘ O PRZECZYTANIE PONOWNIE 2 ROZDZIAŁU BO SĄ TAM INFORMACJE KTÓRYCH NIE BYŁO W TAMTYM A SĄ ISTOTNE DZIĘKUJĘ <3 kocham was!
http://tough-love-jb.blogspot.com/2014/04/rozdzia-2.html

Rozdział 3

Ruszyłem w stronę ulicy na której zaparkowałem nigdzie mi się nie śpieszyło więc szedłem sobie spacerkiem zastanawiając się jaki skurwysyn mógł jej to zrobić na samą myśl ręce same zaciskają się w pięść po 10 minutach drogi  byłem już na miejscu  otwierając mój piękny samochodzik poczułem ochotę zapalić co po chwili zrobiłem zaciągając się mocno co jakiś czas rozluźniłem się zgasiłem peta butem i wsiadłem ruszając do domu łamiąc wszystkie możliwe przepisy nie było dużego ruchu więc nie było problemu nim się obejrzałem byłem już koło domu hamując z piskiem zajechałem do garażu chwile jeszcze siedziałem oparty z głową na kierownicy myśląc jakby się tu zbliżyć do tej  uroczej kruszynki ej stary co się z tobą dzieje?! pomyślałem kręcąc głową w celu opamiętania się po czym stwierdziłem że już na mnie czas wysiadłem i schodami udałem się na górę jak zwykle chłopaki najebani śpią jak zwykle nic nowego dobra dość poszedłem do pokoju skierowałem się do łazienki zrzuciłem z siebie brudne ubrania wchodząc pod prysznic pozwalając by strumienie wody rozluźniły moje ciało nalałem trochę żelu i zacząłem wcierać w moje ciało to samo zrobiłem z szamponem opłukałem ciało zakręciłem wodę i wyszedłem z ręcznikiem na biodrach wróciłem do pokoju ubrałem czerwone bokserki i rzuciłem się na łóżko rozmyślając wpadłem na pomysł że pójdę jutro z samego rana do Perełki cholera ogarnij się przewróciłem się na bok i zasnąłem około 9 obudziłem sie w świetnym humorze  po pierwsze jest weekend a następna super sprawa to jest to wiem jak jej zaimponować tanecznym krokiem ruszyłem do szafy zdecydowałem na czarne spodnie z krokiem koszulkę z dekoltem w kształcie litery V złoty łańcuch i full capa skierowałem sie do łazienki po wykonaniu porannej toalety migiem zbiegłem na dół do kuchni po telefon klucze i kase zarzuciłem moją skórę i supry na stopy gotowy wyszedłem z domu nie brałem samochodu bo miałem plan po 25 minutach drogi byłem pod domem Madison nie miałem zamiaru wchodzić jak normalny człowiek więc ruszyłem na tyły domu wlazłem na balkon przez okno widziałem jak słodko spała nawet poczochrana wygląda pięknie dobra romeo dość! po cicho otworzyłem okno przymykając je poszedłem do drzwi i do kuchni zrobiłem naleśniki z truskawkami które położyłem na tacy podobnie jak szklankę soku gdy byłem na schodach poczułem że ktoś na mnie wpada równo z tą osobą podniosłem wzrok i mimowolnie na mojej twarzy zagościł uśmiech
- Co ty tu kurwa robisz?-wrzasnęła na mnie
-No śniadanko ci niosę- posłałem jej zadziorny uśmieszek
-Jak ty w moim domu co BALKON! Bieber! zajebie cie - odpowiedziała już nieco spokojniej -No bardzo przepraszam ale to miała być niespodzianka do łóżka - stwierdziłem poruszając znacząco brwiami na co Madison wybuchła śmiechem

OCZAMI MADISON
Po słowach Justina wybuchłam nie pohamowanym śmiechem ten chłopak mnie rozpierdala po dłuższej chwili śmiania się opanowałam moje adhd
-Popatrzmy nie chciałam nic od Ciebie i o nic nie prosiłam więc weź to swoje nędzne "śniadanko" i wyjazd- posłałam mu przesłodzony uśmiech
-Nie dziękuję bo te nędzne śniadanko jest dla Ciebie i go ładnie zjesz czy będziesz tego chciała czy nie -powiedział pewny siebie schodzą z powrotem w kierunku jadalni zostawiając mnie z szokowaną nie wiem ile tak stałam ale poczułam jak unoszę się nad ziemią
-BIEBER puszczaj mnie frajerze i wyjazd z mojego domu i to już!-wrzasnęłam czując nagły przypływ złości
-Oj kochanie nie denerwuj się złość piękności szkodzi a chyba tego nie chcemy tak?- kończąc swoją wypowiedź postawił mnie na ziemi sam siadając na krzesło
-Czego ty wgl chcesz  przyczepiłeś się jak rzep psiego ogona- powiedziałam z irytacją
-Czy ja muszę coś chcieć?- powiedział sadzając mnie na swoje kolana próbowałam się wyrwać ale był zbyt silny
-Puść mnie i idź sobie czy to takie trudne?- powiedziałam w miłym tonem
-Odpowiedz na kilka moich pytań i zjedz pyszne śniadanko to Cie puszczę-posłał mi swój zniewalający uśmiech kogoś mi przypomina ale nie jestem pewna
-Ugh niech Ci będzie -uległam żeby mieć już święty spokój a czy ja chciałam mieć ten spokój? takie ciacho się do ciebie przyczepia a ty co ? uhg madison zamknij się nie możesz tak myśleć zniechęć go do siebie toczyłam wewnętrzną walkę z samą sobą to jest straszne z moich jakże dziwnych rozmyśleń wyrwał mnie Justin szturchający mnie mówiąc
-Mała czy ty mnie w ogóle słuchasz?-jęknął z irytacją
-tak tak słucham -posłałam mu lekki uśmiech
-Ach tak to co mówiłem ?- zapytał marszcząc seksownie brwi mmm seksownie
-Ok zamyśliłam się ale teraz obiecuje słuchać-przyłożyłam rękę do serca z poważną miną co strasznie rozbawiło szatyna jak i mnie
-Dobra to czemu mnie tak nie lubisz?-spytał robiąc smutną minkę
-umm następne pytanie?-zrobiłam oczka kota ze shreka
-Nie odpowiedz- powiedział już bardziej poważnie a w jego oczach można było zobaczyć trochę złości i smutku ? zbiło mnie to z tropu o co mu chodzi?


Dobra mamy 3 rozdział Dziękuję osobą które wgl czytają te moje wypociny i zostawiając miłe komentarze :)
BARDZO BARDZO DZIĘKUJĘ AUTORCE : my-heaven-jb.blogspot.com black-tears-jb.blogspot.com


za miłe słowa i opinie która  dużo dla mnie znaczy :)
Przepraszam że taki krótki <3 Nowa postać
http://tough-love-jb.blogspot.com/2014/03/heros.html
CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)dla Ciebie to chwila a dla mnie motywacja i uśmiech na twarzy że komuś jednak podobają się moje wypociny.

czwartek, 3 kwietnia 2014

Rozdział 2

Wszystko było porozrzucane kawałki szkła na podłodze nie powiem że się nie przestraszyłam bo bym skłamała niepewnie udałam się w głąb domu im byłam bliżej salony tym bardziej do moich nozdrzy dochodził mocniejszy zapach papierosów no co jest? powiedziałam do siebie w myślach byłam już koło sofy gdy fotel odwrócił się w moją stronę ukazując intruza którym okazała się osoba której nie chciałam więcej widzieć na oczy mój były  poczułam nagły przypływ złości wiedziałam że muszę zapalić żeby nie wybuchnąć ale teraz nie było takiej możliwości
-Czego chcesz i jak mnie znalazłeś?- warknęłam z pewnością wyczuwalną w głosie
-Oj kochanie mam swoje źródła i chcę ciebie wiesz ty nadal jesteś moja i zawsze będziesz-powiedział i zaczął kierować się w moją stronę zrobiłam krok w tył
-Nie mów do nie kochanie to po pierwsze a po drugie nie jestem twoja nigdy nie będę -krzyknęłam
-Nie bądź tego taka pewna powiedziałem ci wtedy znajdę cie nie ukryjesz się przede mną i co jestem tu z tym czy będziesz moja to tylko kwestia czasu kotku -odpowiedział z drwiną oblizując ohydnie usta
-Chyba cie pojebało nie jestem już taka głupia jak kiedyś! może wtedy ci się udało złamałeś mnie ale nie tym razem-wrzasnęłam podnosząc rękę wymierzając chłopakowi cios w policzek
-o nie moja droga tak się nie będziemy bawić!-mówiąc to złość z niego kipiała za machnął się wymierzając mi cios w nos i za nim kolejny kolejny gdy byłam już cała zalana krwią leżąc na podłodze szarpnął mnie za włosy wlekąc w stronę sofy lecz przerwał mu dzwonek do drzwi zdezorientowany chłopak poluźnił uścisk dając mi możliwość ucieczki pobiegłam w stronę toalety zamknęłam się na klucz przemyłam szybko twarz na szczęście jeszcze nie wyszły siniaki tylko na policzku już zdążył się zrobić ale taki leciutki musiałby się ktoś przyglądać aby go dostrzec powoli od kluczyłam drzwi i pędem pobiegłam w stronę drzwi do których ktoś się strasznie dobijał nie zwracając uwagi otworzyłam je na oścież widząc  Justina?! co on tu robi

OCZAMI JUSTINA 
po incydencie w toalecie nie widziałem Madison do końca dnia no cóż miałem jeszcze do dwie lekcje ale zerwałem się powoli ruszyłem w stronę mojego samochodu wsiadłem i z piskiem ruszyłem w stronę domu jechałem z 5 minut i byłem już na podjeździe wysiadłem i skierowałem się do drzwi otwarłem je i co zastałem jak zwykle moi kumple najebani śpią na sofie z koszyczka na półce wziąłem markera i idąc po cichu żeby nie obudzić tych cweli każdemu z nich namalowałem coś na mordzie rozbawiony skierowałem się schodanie do mojej sypialni z szafy wyciągnąłem biały podkoszulek i szarawe koszykarskie spodenki do kolan na nogi włożyłem czarne supry na głowę snapbacka z logo supra i białe słuchawki na szyję wziąłem jeszcze potrzebne rzeczy i skierowałem się do wyjścia zbiegłem po schodach ruszyłem do samochodu obranym kierunkiem był dom szatynki zaintrygowała mnie dzisiejszym przedstawieniem nie było dużego ruchu więc byłem tam po 10 minutach wysiadłem z samochodu podchodząc do drzwi zapukałem nikt nie otworzył ale wiedziałem że ktoś tam jest więc nie dawałem za wygraną po 5 minutach dobijania się otworzyła mi roztrzęsiona szatyna ale jak tylko mnie zobaczyła to przybrała pewny siebie wyraz twarz
-Co ty tu kurwa robisz?-krzyknęłam szeptem
-Ym cześć? stoję chciałem pogadać- powiedziałem i posłałem jej szczery uśmiech którego nie zamierzała odwzajemnić
-Nie mamy o czym gadać-stwierdziła rozglądając się po wnętrzu domu dzięki temu miałem dobrą okazję aby zobaczyć dużego siniaka na jej policzku wykorzystując chwilę nie uwagi dziewczyny chwyciłem jej podbródek unosząc tak że miałem lepszy widok na to co tworzyło się jej na poliku
-Kto co to kurwa zrobił?-powiedziałem czując że zaraz wybuchnę nikt nie będzie krzywdził tej kruszynki Ej stary co z tobą?! wrzasnąłem na siebie w myślach no co słodka jest dobra dobra koniec!
-Nikt! cześć Justin miło że wpadłeś -powiedziała zamykając drzwi

OCZAMI MADISON
O kurwa! on nie odpuści super jeszcze jeden problem na głowie nie no ekstra pomyślałam po chwili stania przy drzwiach przełamała się i poszłam salonu ale po nie było śladu po tym sukinsynie wyparował ucieszyła się lecz nie na krótko bo zostawił wiadomość podniosłam drżącymi rękami karteczkę i zaczęłam czytać
To jeszcze nie koniec  SKOŃCZ ZNAJOMOŚĆ Z BIEBEREM! jak nie to kaput jak Jenifer 
~Joe 
jakim prawem o niej wspominał?! dobra koniec zmięłam karteczkę i włożyłam do spodenek  zabrałam się za sprzątanie zajęło mi to z bite 2 godziny opadłam na sofe padnięta i w tej chwili wszystko z przeszłości wróciło nie mogąc już wytrzymać poszłam do łazienki i z koszyczka wyjęłam moją jedną ostrą przyjaciółkę odpakowałam i przyłożył;am do nadgarstka pierwsze nacięcie drugie trzecie było ich mnóstwo poczułam ulgę umyłam rękę z krwi i zawinęlam ją w bandaż ściągając ubrania bez kąpieli poszłam spać.


ok! nowy drugi rozdziała jak już pisalam kuzyn usunął mi tamten więc miała już myśli nad rezygnacją ale napisałam nowy przepraszam jeszcze raz Kocham was <3 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)dla Ciebie to chwila a dla mnie motywacja i uśmiech na twarzy że komuś jednak podobają się moje wypociny.

poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdziała 1

Byłam w lesie biegłam przed siebie słyszałam za sobą kroki które były coraz wyraźniejsze panika we mnie narastała z każdą sekunda po chwili poczułam czyjeś ręce chwytające mnie w pasie. Strach sparaliżował mnie całą nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje on znowu wrócił. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos 
- Skarbie chyba nie myślałaś że mi uciekniesz co ? -zadrwił ze mnie 
nie mogłam wypowiedzieć słowa przez gulę narastającą w gardle, pozostało mi tylko modlić się żeby mi nic nie zrobił ponownie. Lecz nic to nie dało poczułam jak zrywa ze mnie koszulkę zaczęłam krzyczeć lecz zakrył mi ręką usta próbowałam się wyrwać ale był za silny gdy już miał rozpinać mój stanik.

                                                                  ***
Obudziłam się z przeraźliwym krzykiem łzy spływały strumieniami po moich policzkach mój oddech był nie równy po chwili gdy już powoli wracał do normalności powtarzałam sobie
-To tylko zły sen on już nigdy Cię nie skrzywdzi -sapnęłam wykończona  szybko wyszukałam mojego I phona od razu patrząc na zegarek który wskazywał 7:40. Powoli wstałam  z łóżka kierując się po czystą bieliznę i ubrania postanowiłam że dziś ubiorę czarne rurki obcisłą białą bokserkę po wybraniu ciuchów skierowałam się do łazienki gdy wykonałam wszystkie poranne czynności ubrałam przygotowany wcześniej  zestaw. Stanęłam przed lustrem stwierdzając że wyglądam jak wrak człowieka podkrążone i opuchnięte oczy masakra zabrałam się za mały makijaż nałożyłam podkład małe nie doskonałości  zamaskowałam korektorem i ostatnią rzeczą jaka użyłam maskarę po jej użyciu rozczesałam moje długie włosy zostawiając je opadające na ramiona. Gotowa zbiegłam na dół zgarniając po drodze moją skórzaną kurtkę i telefon wyszłam z domu kierując się do garażu witając z wielkim uśmiechem moją kochaną maszynkę. zakładając kask szybko zerknęłam na telefon w celu spojrzenia na zegar który wskazywał 8:10 byłam jak zwykle spóźniona ale jakoś nie robiło to na mnie jakiegoś większego wrażenia. Wsiadłam na moją motor i pognałam do szkoły po 5 minutach byłam już na szkolnym parkingu. Parkując zobaczyłam grupkę chłopaków stojących przy jednym z samochodów moją uwagę przykuł szatyn z nienaganną fryzurą stojący koło Nicka mojego dobrego przyjaciela. Pewnym krokiem ruszyłam w ich stronę będąc już przy nich obdarzyłam Nicka szczerym uśmiechem
-Hej mała -podszedł do mnie i przytulił
-Cześć i nie mów do mnie mała -jęknęłam
-Dla mnie zawsze będziesz małą dzidzią -powiedział z rozbawieniem
-Jak ty  mnie wkurwiasz - powiedziałam z wyrzutem dostrzegając że cała czwórka chłopaków pęka ze śmiechu -bardzo śmieszne -warknęłam po czym chłopcy jak na zawołanie przestali się śmiać oprócz szatyna czując że zaraz wybuchnę sięgnęłam do kieszeni po paczkę papierosów wyciągnęłam jednego i wsunęłam go do ust odpalając zaciągnęłam się mocno dymem poczułam że ktoś mi sie przygląda podniosłam wzrok i napotkałam piękne miodowe tęczówki szatyna wpatrujące się we mnie ze zdziwieniem
-Co ducha widzisz?-powiedziałam zirytowana
-Kto ja?- powiedziała wracając do żywych
-Nie święty mikołaj nie pasuje coś- odpowiedziała do niechcenia ponownie zaciągając się trującą substancją
-Nie tylko nie przypuszczałem że takie dzieciątko jak ty jest tak niegrzeczne - powiedziała z wyższością patrząc ciągle na mnie
-Oj widzisz lubię zaskakiwać ludzi -mrugnęłam do niego gasząc papierosa wpatrywał się we mnie bez przerwy gody usłuchałam dzwonek podeszłam do niego
-zrób zdjęcie będzie na dłużej- powiedziała uwodzicielskim tonem i ruszyłam w stronę szkoły zostawiając go tam oszołomionego moją postawą w tle słysząc śmiech chłopaków. Kierowałam sie do szafki po książki do Historii.W chwili gdy zamykałam szafkę zadzwonił dzwonek ludzie zaczęli wychodzić z klasy a ja ruszyłam jeszcze do łazienki po chwili marszu znalazłam się przed drzwiami pchnęłam ciężkie drewniane drzwi i skierowałam się do okna otwierając go poczułam miły chłód na skórze sięgnęłam do torby po fajki odpalając jedną zaciągnęłam się mocno dymem wypuszczając dym w starannych kółkach w rozkoszowaniu się moim nałogiem przerwała mi osoba wychodząca z kabiny a tak właściwie to dwie osoby szkolny plastik Lia i Szatyn po chwili wybuchłam nie pohamowanym śmiechem kończąc papierosa w tym momencie ich oczy zwróciły się w moją stronę . W tym że oczy szatyna jak mnie zobaczył wyglądały jak pięciozłotówki co doprowadziło mnie znowu do śmiechu obdarzając ich ostatnim rozbawionym spojrzeniem skierowałam się do wyście lecz nie  było mi to dane bo ktoś chwycił mnie za nadgarstek niechętnie odwróciłam się i ujrzałam nikogo innego jak Szatyna no właśnie ciekawe jak ma na imię z zamyśleń wyrwał mnie jego seksowny chrypliwy głos
-To nie tak jak myślisz -powiedziała a po co się tłumaczył ? hahah nie rozumiem niektórych ludzi
-A po co ty mi to mówisz wali mnie to -stwierdziłam z ochotą roześmiania mu się w twarz
-Bo to nie tak to nie to na co wygląda -powiedziała przejęty mój wzrok powędrował na Lię której szczęka dotykała ziemi o jezu
-Justin!-pisnęła oburzona Lia
-Nie ma co tłumaczyć kochanie wszystko w porządku ufam Ci - powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek a tej tapecie tak jak i Justinowi szczęka opadła jeszcze niżej wyrwałam się z jego uścisku ruszyłam do drzwi ostatni raz patrzą ca Lię która kipiła ze złości nie chciało mi sie iśc na lekcję więc skierowałam sie na parking do mojej maszynki. Po 10 minutach byłam pod domem pojechałam okrężną drogą wprowadziłam motor do garażu a sama skierowałam się do domu a to co zastałam po wejściu zwaliło mnie z nóg.


Hej wiem że nie jest on jakiś rewelacyjny ale to pierwszy mam nadzieje że się spodoba i w następnych będzie się więcej działo obiecuję :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)dla Ciebie to chwila a dla mnie motywacja i uśmiech na twarzy że komuś jednak podobają się moje wypociny.

wtorek, 18 marca 2014

Prolog

  Ona zwykła dziewczyna
On zwykły chłopak
Wszystko powinno być w porządku lecz nie jest
Strach, niepewność, bezsilność towarzyszą im każdego dnia 

Gdy wszystko sie uspokaja coś innego staje im na drodze do szczęścia
WIĘCEJ DOWIECIE SIĘ CZYTAJĄC :) 


_________________________________________________________________________________
Hej :) a tu taki krótki prolog zachęcam do czytania :)
Nie umiem pisać prologów więc wiem że nie jest on jakiś doskonały ale niech on was nie zniechęci do dalszego czytania kocham was xx zostawiajcie po sobie komentarze :)

Heros

Madison Beer (17)
Justin Bieber (19)
Joe Marin (19)
                                         
                   

Hej :) Bohaterów mamy za sobą mam nadzieję że spodoba wam się to ff jest to mój pierwszy blog więc mam nadzieję że wyrazicie swoją opinię na jego temat żebym wiedziała w czym mam się poprawić miłego czytania :) Nowe postacie będą dodawane na bieżąco :)