No to tak jest rozdział 7 zepsułam go wiem ale przepraszam mam strasznie dużo na głowie następny postaram się pisac lepsze :)CZYTASZ=KOMENTUJESZ minimum 7 komentarzy następny rozdział
nie ma komentarzy nie ma rozdziałów dla was to chwila a dla mnie motywacja :)
KOCHAM WAS XOXO
OCZAMI MADISON
Szłam leśna polana wszędzie rosły piękne kwiatki na ten widok od razu się uśmiechnęłam a może już umarłam tu będzie lepiej chcę tu zostać na zawsze szłam podziwiając piękno tutejszej natury było tu pięknie jak w bajce czułam się jak królewna śnieżka gdy szła przez las postanowiłam przysiąść na chwilkę na trawie i zrobić sobie wianek ta strasznie chcę tu zostać tu nie ma bólu cierpienia to właśnie tutaj będę nareszcie szczęśliwa czego chcieć więcej ptaszki śpiewały w pewnym momencie wiatr porwał mój wianuszek zaczęłam za nim biec lecz po tym co zobaczyłam momentalnie się zatrzymałam przede mną był obraz płaczącego Justina po chwili zsunął się po ścianie zanosząc się jeszcze większym płaczem poczułam ukłucie w sercu nie byliśmy ze sobą jakoś związani ale on był wobec mnie taki troskliwy kochany choć znamy sie kilka dni i jeszcze zrobiłam gdy był w domu to musiał mnie znaleźć spuściłam zasmucona głowę z przed moimi nogami z kamyczków ukształtował się napis
Możesz jeszcze wrócić to zależy od Ciebie
-Ale jak-szepnęłam jakby do siebie a na ziemi pojawił się kolejny napis
Tędy Panienko
po przeczytaniu podniosłam głowę i napotkałam wzrokiem przed sobą wielkie drewniane drzwi wzięłam głęboki wdech i pchnęłam je nie pewnie przekroczyłam próg a potem była tylko ciemność
OCZAMI JUSTINA
Usiadłem na plastikowym krzesełku czekając na kogoś kto mi pozwoli wejść do sali po jakichś 5 minutach na korytarzu pojawił się Nick wstałem idąc w jego stronę patrząc na jego minie mogłem spokojnie stwierdzić że był mocno zmartwiony
-Siema stary-powiedział
-Siema-powiedziałem patrząc się w jeden punkt przede mną
-Jak to się stało?-zapytał przerywając dla mnie wygodną ciszę
-Byłem u niej zjedliśmy śniadanie rozeszliśmy się do łazienek a jak juz wyszedłem postanowiłem poczekać na nią w jej pokoju drzwi od łazienki były otwarte zajrzałem i zobaczyłem ką w kałuży krwi- mówiąc to łzy spłynęły mi po policzkach
-Ej stary-Nick podszedł do mnie i poklepał po plecach podniosłem wzrok i napotkałem lekarza podbiegłem do niego
-Doktorze moge do niej wejść na chwilę- błagałem
-Jest Pan kimś z rodziny jej stan nadal nie jest za dobry i tylko rodzina może ją odwiedzić-stwierdził znudzony
-Jestem jej chłopakiem proszę-jęknąłem
-Dobrze ale na chwilę-zagroził palce pokiwałem głową na znak że rozumiem pchnąłem szklane drzwi i skierowałem się do szatynki jej ciało leżało bezwładnie na łóżku była blada ale nadal piękna usiadłem na stołek obok krzesła i złapałem ją za rękę
-Pewnie jak się obudzisz zabijesz mnie że podałem się za twojego chłopaka-zaśmiałem sie -damy radę nie dam Cię nikomu skrzywdzić tylko wróć do mnie błagam- mówiłem cicho szlochając oparłem głowe o łóżko i nie wiem kiedy odpłynąłem.
Obudził mnie mój dzwoniący telefon wyciągnąłem go z kieszeni a na ekranie widniał nieznany numer nie wiem kto to mógł dzwonić ale odebrałem
-No cześć pyszczku-usłyszałem piskliwy głos Lii w słuchawce na co wywróciłem oczami nie wiem co ta laska ode mnie chce w szkole udawała że zasłabła to zaprowadziłem ją do łazienki a ta wepchnęła mnie do kabiny skąd się to bierze
-Czego chcesz i skąd masz mój numer-jęknąłem znudzony teraz jeszcze będzie mnie męczyć telefonami Boże dlaczego
-Nie cieszysz się że dzwonie misiu-mówiła
-Nie nie ciesze i nie mów tak do mnie- warknąłem poirytowany
-Dlaczego tak mówisz do swojej dziewczyny-stwierdziła oburzona
-Dziewczyny-krzyknąłem lecz po chwili przypomniało mi się gdzie jestem-posłuchaj nie znam Cie pomogłem Ci tylko bo niby zasłabłaś więc daj mi spokój-mówiłem wolno żeby do niej dotarło
-Co ty mówisz-fuknęła nie miałem już siły ani ochoty się z nią wygadywać więc się rozłączyłem wróciłem na krzesełko i spojrzałem na piękną Madison
-Jak już stąd wyjdziesz wezmę Cię w takie jedno miejsce na pewno Ci się spodoba będziemy wiedzieć o nim tylko my we dwoje-powiedziałem i spuściłem wzrok na nasze splecione dłonie-Nie spuszczę Cię z oka nawet na krok bój się-zaśmiałem się-Dziwnie się czuję tak mówiąc sam do siebie no proszę maleńka pokaż że mnie słyszysz otwórz oczka-mówiłem zachęcając ją czułem się jak chory psychicznie oparłem głowę o łóżko i zacząłem nucić jakieś piosenki w pewnym momencie poczułem uścisk na dłoni szybko podniosłem głowę ale Madison nadal spała
-Pewnie mi się wydawało-powiedziałem cicho ale znowu poczułem ten uścisk-Mała słyszysz mnie?-zapytałem cisza-No dalej otwórz oczka skarbie zrób to dla mnie-nadal mówiłem do niej mając nadzieje że jednak zrobi to o co ją prosiłem jej powieki drgnęły po czy lekko je uchyliła
Jezu jaki Justin jest kochany. No az sie lza w oku kreci kiedy sobie wyobrazam jak on sie o nia troszczy. Mimo ze jej wlasciwie za bardzo nie zna to jest taki troskliwy i czuly. Uwielbiam kiedy Justin jest taki. Cale szczescie ze Madison sie obudzila. Jestem ciekawa jak zareaguje. Chyba bedzie sie cieszyc. To znaczy ja bym sie cieszyla gdybym zobaczyla ze ktos tak sie o mnie martwi. No i swietnie wyszla Ci ta scena oczami Madison. Bardzo pomyslowa ;))
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie i jestem strasznie ciekawa co bedzie sie dzialo dalej. Czyzby Justin cos zaczal do nij czuc? Oj chyba tak ;*
black-tears-jb.blogspot.com
my-heaven-jb.blogspot.com
Uwielbiam kiedy Justin jest taki czuły i troskliwy. Świetnie Ci wyszła scena z perspektywy Madison. Czekam na następny. ;)
OdpowiedzUsuńokropna-rzeczywistosc.blogspot.com